13 lut 2011

Kulinarne wariacje czyli CHICKMAMA i zupki papki

Dzisiejsze czasy stwarzają nam, mamom, niesamowite możliwości unikania kulinarnych zmagań z papkami. Dzieki bardzo zdrowym, gotowym daniom w słoiczkach, można się naprawdę rozleniwić i ja jestem tego doskonałym przykładem.
Od chwili rozszerzania diety mojego szkraba bazowałam jedynie na tych zdrowych gotowcach i jak ognia unikałam własnoręcznego przygotowywania dań.
Oczywiście, zanim moja Ni dobrnęła do dnia, w którym to spróbowała papy ze słoiczka, dokonałam szczegółowego riserczu na temat dań gotowych, co… jeszcze bardziej mnie rozleniwiło. Doszukując się jakichkolwiek wad sklepowych papek, znalazłam jedynie takie:
- wysoka cena w porównaniu do dań domowych,
- przyzwyczajenie się mam do korzystania z dań gotowych to tylko krok do wzbudzenia niechęci do samodzielnego pichcenia.
I chyba nic nie skłoniłoby mnie do przyrządzenia zupki, póki w naszym domu nie zawitałby… BLENDERRR!!!
Jeszcze tego samego dnia, gdy ten straszny przyrząd stanęła na kuchennej półce, zostałam nominowana do jej przetestowania.
Wertując domową spiżarkę w celu znalezienia czegoś do zmielenia, trafiłam jedynie na siateczkę warzyw. Aby przystąpić do testu, który nie zakładałby z góry klęski owej maszyny AGD, warzywka należało wcześniej ugotować.
I tak, po kilku minutach, blenderek wypełnił się gorącą, mięciutką włoszczyzną, którą następnie, w mgnieniu oka, zmienił w inny stan skupienia.
Tak idealnie przygotowaną papę skonsumować mogła jedynie najmłodsza w rodzinie, ponieważ ani ja, a tym bardziej mój M., nie gustujemy w potrawach o kremowej konsystencji.
Zanim podałam Ni danie testowe, postanowiłam wzbogacić jego smak przyprawami: odrobiną pietruszki, majeranku oraz niewielką ilością masełka, a później już tylko patrzyłam, jak w błyskawicznym tempie znika z miseczki test papa. Moje Żarełko zjadło zupkę ze smakiem w rekordowym tempie!!! Ta sytuacja rozpaliła we mnie malusieńki płomyczek motywacji i od tamtego dnia postanowiłam, że będę przygotowywać mojej krytycznej degustatorce co nieco.
Jednak po niedługim czasie ten malusieńki płomyczek zamienił się w gigantyczny ogień papkowych namiętności i tak, dzięki niechcianemu blenderowi, stałam się zapaloną, zupkową specjalistką.
Miksuję według własnych pomysłów, dzięki czemu wzbogacam bazę przepisów o nowe, pyszne smaki, które osobiście ocenia wyrafinowanie podniebienie, najsurowszy z surowych krytyk kulinarny – Nini.
Cykl: kulinarne wariacje czyli Chickmama w kuchni, rozpocznę od przepisu na zupkę "ZIELONO MI". Bobaski, szykujcie się na pyszności, mamuśki - zakasujcie rękawki!! :)

1 komentarz:

  1. no wlasnie ja tez jestem leniwa :) moj blender ma za mala moc, kiedys miksowalam i zostawil grudki to mnie zniechecilo,a na dodatek zmikoswalam ostatnio malemu ziemniaka,bez grudek,dolalam mu troche mleka modyf ale nie chcial jesc,mial wrecz odruch wymiotny,i znowu kleska hehe,ale mysle nad kupnem dobrego blendera i tez chcialabym sama cos ugotowac dla dziecia :)

    OdpowiedzUsuń